Skip Navigation
 
 

Jamnik SHA'RE

Czternasta, wystawa SHA’RE SEUSERENCE Kollapsar

jamnik długowłosy – 14 wystawa SHA’RE Kollapsar Moja czternasta, nieszczególna wystawa
I znów byliśmy na wystawie. Ty razem byliśmy pierwszy raz we Wrocławiu, na wystawie międzynarodowej. Pan wcale nie miał zamiaru jechać na tą wystawę, ale uzgodnili z Panem Leonem że jak SHIFU pojedzie to ja też pojadę. Przecież takie spotkanie jest ważniejsze od wystawy a ona jest tylko okazją. Kiedy okazało się że Pana Leona i SHIFU nie będzie Pan był gotów zrezygnować, ale był już umówiony z Panią Małgosią że ja zabierze, a u Pana jak u Pawlaka „słowo droższe od pieniędzy”.
Droga pozornie bardzo długa minęła jak zamknięcie i otwarcie powiek. Pan pchał przed sobą powietrze tak, że jeszcze tak szybko na żadną wystawę nie dojechaliśmy a to bez mała 300 km. Na wystawie byliśmy więc bardzo wcześnie. Po raz pierwszy byliśmy z Panem tylko sami bez Pani lub Karolinki. Jamników było mnóstwo, niektórzy przyjechali z 2 – 3 pupilami. Rekordzistka przyszła z 8 i pewnie dlatego szczekania, skuczenia i wycia przy namiocie sędziowskim było tyle, że sędzina i wszyscy wokół nie słyszeli własnych myśli nie mówiąc o mowie. Jeszcze przed wystawą dużo pochodziliśmy po ringu. Trawa była wysoka i taka mokra że Panu buty przemokły a ja byłam cała uciorana. Wystawa nie była taka jak zawsze, Pan nie miał tak jak zawsze dobrego humoru, bo bardzo liczył na spotkanie z Panem Leonem i SHIFU. Było oczywiście sporo „starych” znajomych na czele z Panią Niną, AMARILLO i tym razem również towarzysko DUSTINEM, Pani Małgosia, Pani Agnieszka, poznaliśmy też nowych znajomych, ale wszystko było inaczej. Był też problem z robieniem zdjęć ale Pani Nina pomogła. Jak zaczęło się sędziowanie najpierw „szły” jamniki długowłose królicze, miniaturowe a potem dopiero jamniki długowłose standardowe. Kiedy przyszła moja pora jak zawsze ładnie chodziłam i stałam, najpierw na stoliczku potem na trawie. Pani sędziny dotychczas nie znaliśmy, ale była miła, uśmiechnięta i byłam przekonana że jej się podobam, jak zawsze i wszystkim. Panu już coś śmierdziało jak Pani sędzina z uśmiechem mu gratulowała wręczając teczkę z opisem w środku, dlatego zaraz tam zajrzał i ze zdumieniem stwierdził że dostałam ocenę bdb. Pani stwierdziła że ocena bardzo dobra jest przecież bardzo dobrą oceną, ale przecież my to wiemy bo to wynika z samej nazwy. Pan jak zawsze, spokojnie, bardzo podziękował Pani, bo niemiłe wyroki, nie koniecznie boskie, trzeba przyjmować z godnością. Cały opis mam oczywiście jak zawsze bardzo ładny, z jednym wyjątkiem, Pani sędzinie nie spodobało się jak stałam na nierównym podłożu z wysoką trawą.
Pani Nina po naszym powrocie na miejsce zaczęła nam gratulować wspaniałego występu a jak się dowiedziała, to nie mogła uwierzyć bo była w stanie się założyć że CWC mamy w kieszeni.
Pan przez chwilę zastanawiał się czy pisać o tej wystawie, nawet rozmawiał o tym z Panią Niną ale Ona stwierdziła że jak najbardziej, bo nie ma się czego wstydzić. Pan też był tego zdania bo przecież to nie my mamy się czego wstydzić, poza tym Pan nie zamiata niczego pod dywan a znawcy realiów wystawowych wiedzą że takie rzeczy, niestety się zdarzają.
Jest to z całą pewnością porażka. Skoro wiemy że nie nasza, to ciekawe czyja? Pytanie jest retoryczne a możliwe odpowiedzi są jeszcze dwie bo przecież to moja 14 wystawa!!
Pan oczywiście nie robi z tego tragedii. Jego, całej naszej rodziny i moja głowa, zaprzątnięta jest prawdziwą tragedią jak dotknęła Pana Leona, SHIFU, całą rodzinę, i nie ma czasu ani ochoty zajmować się takimi pierdołami jak czyjakolwiek porażka.
Odszedł od nas PAN LEON, opiekun, przyjaciel i wielka miłość SHIFU - link do pożegnania PANA LEONA
Droga powrotna była już dużo trudniejsza i dłuższa. Wrocław wygląda jak by nam ktoś cichaczem go zbombardował a może to tylko cyklon z tornadem przez niego przeleciał a Pan to w telewizji przegapił. Wykopki, remonty, bariery, nie do końca oznakowane objazdy, żeby oddać sprawiedliwość Wrocławiowi przed wjazdem do Krakowa wcale nie było lepiej odstaliśmy swoje w korkach, ale przynajmniej w trasach wyspałam się za wszystkie czasy.
Tej wystawy nie dedykuję nikomu, a szczególnie wrogom, których na szczęście nie mamy.

Więcej zdjęć i plików