jamnik długowłosy – 17 wystawa SHA’RE Kollapsar Moja siedemnasta wystawa
Ale z Panem daliśmy czadu. Nie wiedzieć czemu i po co pojechaliśmy na międzynarodową wystawę do Poznania. Droga była baaardzo długa, jeszcze autostradą do Wrocławia to się dało jechać, ale sam Wrocław skorkowany jak wino w piwnicy i takiż ruchliwy jak ono. Droga na Poznań niewiele lepsza, nie dość że dość wolna to jeszcze korki, roboty drogowe i wypadek. Jechać to się dało dopiero przed Poznaniem. Ale co tam, przecież to raptem 7 godzin i niektórzy to się przez ten czas porządnie wyspali.
Na wystawie super, było sporo „starych” znajomych czyli coś dla mnie, coś dla Pana. Pan jak zawsze się nagadał, między innymi z Panią Gabrielą i Jej mężem a ja cieszyłam się ze spotkania z przyjaciółmi i poznawałam nowych. Dzięki mężowi Pani Gabrieli mamy w ogóle jakieś zdjęcia z wystawy, bo kto by zrobił?
Kiedy wyszły jamniki długowłose standardowe kibicowaliśmy wszystkim a zwłaszcza naszym znajomym jamnikom i ich opiekunom.
Oczywiście jak zawsze, kiedy przyszła już moja kolej, chodziłam i stałam bardzo ładnie, sędzia mnie wyglądała i myślę że jej się podobałam, był nawet taki moment kiedy sędzia pokazywała asystentce moją klatkę piersiową i powiedziała że mam perfekcyjny mostek.
Pomimo miłych achów, komentarzy i uśmiechów tak naprawdę nawet nie wiemy jaki mamy opis, Pan próbował odczytać te hieroglify ale nijak mu nie szło. Poprosił nawet kilku uczonych w piśmie, ale oni też polegli. Do tej pory wszystkim się wydawało że to lekarze najbardziej gryzmolą, ale oni do pięt nie dorastają twórcy tych wiekopomnych znaków. Poopowiadać to ja coś mogę, ale wiadomo, czytać nie umiem więc też nie pomogłam a Pan powiedział że nie będzie dokładał do interesu i grafologa nie wynajmie, on też by się pewnie wyłożył.
Pan nie miał żadnych zastrzeżeń do mojego występu, no bo wiadomo że jestem najlepsza i najpiękniejsza, ale generalnie wystawa nam nie poszła. Marnym a raczej żadnym pocieszeniem było to że takich którym nie poszło było sporo. Dotyczyło to wielu ras i piesków z różnych stron Polski. Nawet już po powrocie do Krakowa Pan się nasłuchał o tym jak to na innych niż nasz ringach pieski utytułowane z dużymi osiągnięciami wychodziły z ocenami bdb a często nawet dobrymi. Pan oczywiście ma zdrowy stosunek do wystaw, ale im kogoś bardziej to ubodło tym więcej mówił, a im więcej mówił tym bardziej Panu ręce a mnie ogon opadał. Aleśmy się nasłuchali o ludziach, pieskach, nie koniecznie tylko jamnikach. Pan posłuchał, ale uważa że od roznoszenia to są listonosze, a u niego jak w studni. To jednak nie nasza liga, ale Pan na całe szczęście dla nas nie posłuchał jak mu wielu radziło żebyśmy nie jechali. Panu oczywiście to wszystko latało jak mnie ogon, bo dla nas ważniejsza jest dobra zabawa i miła atmosfera na wystawie, teraz wystawy i tak nic nam nie dają, a to co było naprawdę ważne w Poznaniu to akurat nie wystawa, ona tylko umożliwiła nam odwiedzenie mojej siostrzyczki AMAUNET, jej i jednocześnie naszej Rodziny, i to było najważniejsze w naszym wyjeździe. Relacja ze spotkania - Spotkanie z AMAUNET