jamnik długowłosy – 18 wystawa SHA’RE Kollapsar Moja osiemnasta niespodziewanie świetna wystawa
Wiecie co powiedział kierowca tira?, i to właśnie było na wystawie międzynarodowej w Kielcach. Pan co prawda mnie zgłosił, tylko nie było pewne czy pojedziemy bo generalnie CWC do championatu to mi się będzie liczyło dopiero od stycznia. Ale jak to Pan mówi, jak nic nie chcesz od życia, to nic dostaniesz, no więc pojechaliśmy.
Droga do Kielc nie należy do najszybszych, ale jakoś się jedzie. Na miejscu miła niespodzianka, parking tuż przy wystawie i na dodatek bezpłatny?! Do hali z ringami od samochodu szliśmy ok. 40 sek. Po drodze na ring kolejna niespodzianka, nikt nie żądał opłaty za osobę towarzyszącą?! Ringi super przygotowane, bez ścisku i tłoku, blisko do wyjść na zewnątrz gdzie można było pospacerować, słowem brawo dla organizatorów.
Ponieważ na ringu byliśmy grubo przed czasem, mogłam do woli sobie po nim pochodzić a Pan z Panią oddać się temu co tygryski lubią najbardziej, czyli rozmowom ze „starymi” i nowymi znajomymi, było ich co niemiara, z Paniami, Niną, Bogusią i Gabrielą na czele, a i atmosfera była supeeeer. Najpierw „szły” przed jamnikami długowłosymi standardowymi, jamniki królicze i miniaturowe, było ich sporo i oczywiście kibicowaliśmy, zwłaszcza naszym bliskim. Trochę się to wszystko przeciągnęło i zanim weszły jamniki długowłose standardowe był spory poślizg, a Panu wyjątkowo się śpieszyło bo miał jeszcze spotkanie na uczelni.
Kiedy już nadszedł mój czas, oczywiście jak zawsze pięknie chodziłam po ringu, ale tym razem Pan chodził ze mną wyjątkowo szybko, zupełnie jak by chciał pobić rekord na setkę, i chyba mu się to udało. Pani sędzinie to się chyba podobało, bo zanim stanęliśmy na stoliczku to zdążyliśmy ze cztery razy oblecieć ring. Nie mieliśmy okazji wcześniej poznać Pani sędzi, okazała się bardzo miła, bezpośrednia i otwarta, w rozmowie z Panem określiła siebie jako „wredną” przy sędziowaniu. Nie wiemy na czym miała by polegać ta „wredność” ale z naszych doświadczeń wynika że u takich sędziów osiągamy najwięcej. Pani była nie tylko miła ale baaardzo skrupulatna i dokładna, obejrzała mnie całą bardzo dokładnie od noska po koniuszek ogonka, i policzyła niemal każdą kosteczkę zwłaszcza na ogonku. Taki sędzia to ci znajdzie wrzody na dwunastnicy patrząc na uszy. Dużo też z Panem rozmawiała, o mnie i nie tylko. Potem czekaliśmy jeszcze do porównania i dopiero wtedy Pan dowiedział się co osiągnęliśmy, a trochę tego było. Opis mam tradycyjnie bardzo ładny z oceną doskonałą, I lokatą i CWC. Dostałam też powiedzmy 9 złoty a w ogóle 13 medal. Dostałam coś jeszcze, mojego pierwszego w życiu Res. CACIBa. Dopiero w domu, bo jak zawsze Pan prawie nigdy nie czyta opisu na wystawie, Pan odkrył że dostałam jeszcze tytuł ZWYCIĘZCA. To my na przyszłość bardzo prosimy i chcemy tylko takich „wrednych” sędziów. Pan był szczęśliwy moim sukcesem, choć dla Państwa to i bez nich jesteśmy razem z mamusią najpiękniejszymi jamnikami długowłosymi standardowymi w tej galaktyce. Oczywiście Pan, podobnie jak ja, ma zdrowy stosunek do moich niepowodzeń i sukcesów, to jednak nic nie poprawia i tak zawsze dobrego humoru, jak kolejny sukces.
Po gorących pożegnaniach ze „starymi” znajomymi, popędziliśmy na spotkanie, to znaczy Pan, a zdążył na nie rzutem na taśmę. Do Krakowa wróciliśmy w sam raz na nasz popołudniowy spacerek i obiadek, nasz, bo Państwo zjedli po drodze.
To kolejne zwycięstwo, jak wszystkie poprzednie dedykuję świętej pamięci PANU LEONOWI opiekunowi SHIFU, mojej całej kochanej 11 i oczywiście szczególnie AKUNOSH.