Szczenięta '13
jamnik długowłosy – NADIR NUDHAR Kollapsar


Płeć – chłopak
Maść – ruda data ur. – 18.01.2013r
godz. ur. – 10.16
waga ur. – 256 g
To ja jamnik długowłosy standardowy – NADIR NUDHAR Kollapsar. Jestem bardzo fotogeniczny i mam parcie na szkło. Potrafię się wyjątkowo cieszyć, okazywać emocje i chyba pod tym względem przebijam wszystkich. Jestem wszędobylski a poznawanie nieznanego to moje drugie imię. Pan mówi że nie ma to jak obserwować mnie w trakcie zabawy, w trakcie niej jestem jak wujek SHIFU. Pan kocha nas wszystkie ale po cichu jestem jego ulubieńcem. Jestem jak to Pan mówi specyficzną mieszanką żywiołowości i spokoju. W zabawie i walkach mam niespożyta energię, twardo walczę o pozycję a za chwilę jak trafiam na ręce jestem spokojniutki, radosny i wyjątkowo całuśny a ogonek z radości o mało się nie urwie.
Ahoj!
Ależ to był weekend! Weekend mojego życia! Emocje goniły emocje.
Wszystko zaczęło się w sobotę. Tego dnia przybyli do nas goście - podobno z jakiejś Łodzi. Mamusia z Babcią to bardzo gościnne damy i już od progu obdarzyły przybyszy serią buziaczków. Razem z braciakami byliśmy wtedy w kojcu i ucinaliśmy sobie drzemkę. Przyznaję, ja trochę podglądałem. W związku z ostatnimi wydarzeniami nabrałem podejrzeń co do tych częstych wizyt. Coś tam wisiało w powietrzu. Chwile potem kojec został otwarty i ruszyliśmy poznać przybyszy. Wszystkich nas obdarowali miziankami i uściskami. To był zdecydowanie mój dzień;) Chłopaki NURI i NADIM próbowali mi tego dnia utrzeć nosa, ale mój wrodzony spryt i niekwestionowane zdolności rozłożyły ich na łopatki. Nawet chyba trochę przesadziłem bo Babcia odbyła ze mną krótką przekonującą rozmowę żebym sobie zbytnio nie pozwalał. Jak emocje trochę opadły zauważyłem, że goście co rusz się mi przyglądają. Fantastycznie! Będą utulańce i całuski. Nie odpuściłem im, zwłaszcza Panu Łukaszowi, pokazałem mu co znaczy gościnność w naszym domu. Musiałem jednak na chwile spasować bo kątem oka zauważyłem kable uśmiechające się do mnie. Postanowiłem odwzajemnić ich dobrotliwość i trochę je pomiziać. W tym czasie Pani Ania cos za bardzo zerkała na NURI. Ach to cwaniaczek. Od nich to nie można odwrócić wzroku ani na sekundę bo już coś podbierają. Postanowiłem przypomnieć o swoim istnieniu i capnąłem kilka razy Panią Anię za paluszki. Nauczony poprzednimi doświadczeniami na wszelki wypadek zastosowałem mój opatentowany chwyt "na piękne oczy". I udało się:) Cała ta krzątanina trochę mnie wykończyła. Musiałem uciąć sobie kolejna drzemkę. Jak się obudziłem gości już nie było, za to w kojcu wylądowały DWA KOCYKI!!! Och nie!
Tak wyglądała sobota. Niedziela to inna bajka. I to jaka. Opowiem Wam w następnym liście. Teraz Pani mówi, że musimy skończyć robić mój kojec i nie mogę jej dalej dyktować. Postaramy się dosłać resztę historii jak najszybciej.
Pozdrawiam Was moja kochana rodzinko z Krakowa
Ania z Łukaszem dołączają się
PS Pozdrówcie ode mnie Mamusię, Babcię i chłopaków :*
PS Załączam zdjęcia….
PS Tęsknię...
NADIR "słodki skarb" NUDHAR :)
PS, tak na ucho tak żeby Państwo nie słyszeli, i nic nie mówcie. Sami widzicie, czy mojej Pani można nie kochać? Nasze uczucie kwitnie, a jeszcze wiosna się nie zaczęła.
Ahoj nasi wielbiciele !
Zgodnie z obietnicą należy się dalszy ciąg historii. Zatem mamy niedziele jakaś 17-ta jakiegoś marca. Ranek zaczął się gruntowną toaletą. Pani nas męczyła, że niby mamy ładnie wyglądać. Po jej porannej wizycie w kojcu wiedziałem już bez pomocy Mamusi czy Babci, że jeden z dwóch kocyków jest MÓJ a drugi NURI. Choć pierwsze co poczułem to smutek, że któryś z nas opuści rodzinne mury, ta druga fala emocji podniosła mnie na duchu - któryś z Nas będzie szczęściarzem i zabierze się do tej tam Łodzi czy czegoś tam jeszcze dłuższego...sam nie wiem czego. Nieistotne. Ważne, że z nimi. Bo ciepło biło od nich niesamowite. Pomyślałem: jutro moje drugo-miesięczne urodziny, jestem już praktycznie dorosły, muszę zachować się jak mężczyzna!!! I tak zrobiłem. Postanowiłem po poważnej rozmowie z NURI, że to ja pojadę. Było już po obiadku kiedy w drzwiach pojawili się Ania i Łukasz. Bez namysłu podbiegłem z Mamusią i Babcią się przywitać. Ależ to były emocje. TAK! Pokochałem ich !!! Ileż to w tym moim małym serduszku zrobiło się miejsca na nowe uczucia. Chociaż trochę rozdarty między smutkiem a radością starałem się dotrzymać gościom towarzystwa. Moja taktyka okazała się skuteczna, usłyszałem z ust Ani "to Ten", "Ten pojedzie z nami". Łukasz spojrzał tylko w geście porozumienia. On wiedział już wczoraj, że to będę ja! Jestem nawet lekko zdziwiony, że Ania rozważała kogoś innego. Szczęśliwie schowałem dumę głęboko w kieszeń i pokazałem co we mnie najlepsze. Chłopaki poszli już spać, jednak emocje tego popołudnia odebrały mi sen. Wiedziałem co się zaraz zacznie. Pożegnanie ;( Znalazłem szybko mojego miśka i go wyściskałem. Szczęśliwie Pani wiedziała, że ciężko mi będzie bez niego i mogłem go sobie zabrać. Potem przyniesiono mój kocyk. Postanowiłem zatem uciąć sobie drzemkę dla urody. Ania mówi, że Mamusi było ciężko mnie oddać i jak spałem przyszła mnie jeszcze wyściskać i wycałować. Ja Ciebie też ściskam mamusiu, choć już na odległość. Tak między nami to czuję, że się jeszcze spotkamy:*
Potem trochę się przebudziłem, bo poczułem lekki chłód wiatru. Pan mnie ściskał i i buziakował. Pewnie było mu ciężko się rozstać, tak jak mnie. Wylądowałem na kolanach Łukasza. W jakim takim dziwnym ciasnym, ruchomym miejscu. Trochę się tego wystraszyłem. Budząca się tęsknota i lekki strach spowodowały, że troszkę popłakałem. Mizianki pomogły. Uspokoiłem się i byłem gotowy na nowy rozdział mojego życia.
Gdy się obudziłem leżałem już w nowym łóżeczku. Ania powiedziała, że to tylko na dziś a jutro poznam resztę swojej nowej rodziny. I tak się stało. Ależ moment, to przeszło moje najśmielsze oczekiwania! W nowym domku był już "nasz człowiek" - jamniczka. Ależ się ucieszyłem, od razu pokazałem jak się cieszę! Sonia - tak tej piękności na imię, chyba nie podzieliła do końca mojego entuzjazmu. Podeszła do mnie z nieufnością, ale spokojna głowa. Zajmę się tym po swojemu!!! I mówię to ja Kollapsar!!!
Wypatrujcie moich listów. Będzie się działo! Póki co poznaję teren, odkrywam kolejne pokłady szczęścia a nader wszystko pokazuję jak bardzo cieszę się, że jestem z Ania i Łukaszem.
Możecie mi tylko pozytywnie zazdrościć.
Pozdrawiam Was kochani.
Ahoj piraci!
Nowy dzień. Nowe wrażenia. Mój nieodparty urok sprawił, że Sonia nie może już przejść obok mnie obojętnie. W jej wzroku dopatruję się jeszcze niepewności, ale mówię Wam, to już tylko kwestia godzin, może dni. Jak widać na jednym ze zdjęć, musiałem upewnić się że mój list został właściwie sformułowany i czy aby na pewno nie pominąłem żadnych istotnych szczegółów. Dzień przywitał nas dziś obfitymi opadami białych piórek z nieba. Ania mówi, że to śnieg. Szczerze to mam ochotę capnąć ten cały niby śnieg. Po co ona tak pada? Przez niego wszystko za oknem jest tego samego koloru. Monotonia. Ania mówi, że już niedługo się poprawi a za kilka tygodni pójdziemy na prawdziwy spacerek wszyscy razem. Już nie mogę się doczekać! Chociaż podsłuchałem jak Ania z Łukaszem mówili, że za nim wyjdę muszę jeszcze złożyć wizytę u Pana Doktora na szczepienie. Mam nadzieje, że szczepienie to nie to samo co szczypanie bo jakoś tak podobnie brzmi. Żebym nie musiał zrobić z tym porządku.
Treść zaaprobowana, zdjęcia załączyłem sam. Nie musiałem szczególnie trudzić się z wyborem bo na wszystkich wyglądam dokładnie tak samo. Cudownie i pięknie! Ach dziękuje Mamo i Tato no i gdzieś tam w jednej czwartej Babciu:*
Pozdrawiamy gorąco
Napiszę niebawem
W międzyczasie zajmę się sprawą tego całego śniegu, żeby sobie nie myślał.
NADIR "słodki skarb" :*:*:*
Ahoj Kochani!!!
Zaczyna robić się coraz ciekawiej. Dziś kontynuowałem skrupulatnie akcję "topienie lodu z serca Sonii". Całości nie podsumowałbym jeszcze jako sukcesu, ale pojedyncze epizody są już zdecydowanie na plus. Plus dla mnie oczywiście. Dzień rozpoczął się dość leniwie. Trochę popłakałem w nocy. Chyba śniło mi się coś złego a może coś innego, nie wiem na pewno. Szczęśliwie na pocieszenie i otarcie łez zostałem obdarowany utulaniami i buziakami. Dzięki temu mogłem spokojnie spać dalej. Te nocne przebudzenia trochę mnie zmęczyły i spałem prawie do południa nie licząc pobudki na papu. Potem nabrałem sił i zająłem się wdrażaniem planu. Pobawiłem się dziś z Sonią w ganianego. Było super! Jej też się podobało bo machała ogonkiem! Nareszcie!
Załączam parę zdjęć. Jedno z drzemki dla urody z Łukaszem a drugie zatytułowałbym "słodkie wspomnienie rodzinnego domu". Ania pomyślała, że to nocne płakanie to za domkiem z Krakowa, więc wymyśliła, że mogę nadal lulać z Braciakami i rodzinką nawet na odległość. To dzięki jakiemuś Internetowi. Nie wiem kto to, nie widziałem go jeszcze, ale już go lubię:)
Kocham Was i cieplutko tęsknię, ale tylko troszeczkę, bo mam najcudowniejszych na świecie opiekunów którzy próbują mi nieba przychylić. Nie wiem do końca co to znaczy ale podobno tak się mówi jak się z wzajemnością kogoś kocha.
Niebawem odezwę się ponownie
Ahoj!!!
Pani napisała kilka słów od siebie i podobno to już jest w Księdze Gości.
Teraz kilka słów ode mnie "wszędzie mnie pełno" :
Muszę przyznać, że mój plan zdobycia pełnego zaufania Soni idzie w dobrą stronę. Dziś było sprzątanie. I nie uwierzycie co się stało! Powiem Wam jedno: nic tak nie łączy jak wspólny wróg i wspólna kryjówka przed nim. Odkurzacz stał się kamieniem węgielnym naszej przyjaźni!!! Z dnia na dzień idzie nam coraz lepiej.
Zdaje mi się, że zwiedziłem już wszystkie kątki. Niektóre nawet za bardzo. Odkryłem nawet kilka zagubionych rzeczy, za co zostałem nagrodzony miziankami. Moje życie rodzinne kwitnie :-) Wszyscy mnie kochają! I jak mi to pokazują!!! Podobno nawet z czystością wstrzeliłem się już na professional level - ok 90-95% skuteczności!
Tak jak pisałem w międzyczasie pracuję nad tym całym śniegiem. Chyba mi się uda. Powiedziałem mu dziś rano: zejdź mi z oczu nieczysty. No i co? Wyglądam sobie dziś i brzydal mnie posłuchał! Oby tak dalej. Niech wie kto tu rządzi!
Kollapsarowie górą!!!
:-)
Ależ sprawy nabierają tempa! Ania mówi, że rosnę jak na drożdżach. Jakoś ciężko mi się z tym pogodzić. Zwłaszcza, że nadal nie mogę doskoczyć do łóżka grrr. W żaden znany mi sposób nie mogę wdrapać się na to cudowne miejsce odpoczynku. Chociaż Łukasz kategorycznie zabrania mi upominania się o podsadzenie, Ania wieczorami jak Pan słodko chrapie (hihihi) przemyca mnie na utulańce pod swoja kołderkę. Tylko ciiiii - to nasz sekret. Nikt nie może się dowiedzieć. Dziś rano nawet Sonia do nas dołączyła. Lulaliśmy razem na dywanie. Pozwoliła mi się nawet przytulić (między nami to lubię ją podgryzać za uszy :p). Ania mówi, że jestem coraz piękniejszy i niedługo przekroczę wszelkie granice pojęcia piękności. Cóż, jakoś trudno mi się z tym nie zgodzić. To pewnie wrodzona skromność nie pozwala mi zaprzeczyć. Na dowód załączam moje świeżutkie zdjątka.
NADIR "lwia grzywa" Kollapsar
Ahoj Nasi Wielbiciele!
czas - nasz niepokorny przyjaciel wprawia całe życie w ruch. No cóż muszę przyznać, ze ostatnio trochę przesadza z prędkością. Jestem coraz większy, mądrzejszy i naturalnie, niezaprzeczalnie piękniejszy. Muszę to powiedzieć otwarcie - PODOBAM SIĘ SOBIE!!! Jak tylko zobaczę swoje odbicie w piekarniku bądź w kafelkach w łazience macham ogonkiem z zadowolenia. A niech tam wyjdę na egocentryka, ale trudno - jestem uroczy, słodki i niebywale przystojny. A podobno nie można mieć wszystkiego? Nie wiem kto rzucił tą śmiałą tezę, ale jestem zmuszony się z nim nie zgodzić. Niebawem pierwsza wizyta na dworku - zatem strzeżcie się sąsiedzi i przyszli znajomi - NADCHODZĘ! Ja NADIR "Lwia grzywa" oczaruję wszystkich. Dokładnie tak jak zrobiłem w domu w Krakowie teraz zrobię i w Aleksandrowie! (i mówię Wam: rym to podstawa; ten kto nie rymuje tekstu nie czuje; pragnę wciąż rymować, rymem Was szokować...cdn)
Dni pędzą jak szalone: rosnę, papusiam, pogłębiam przyjaźń z Sonią i miłość z nową rodzinką. Wszędzie mnie pełno, biegam jak szalony, znam już wszystkie kątki i co najważniejsze wszystkie zakręty. Wiem gdzie zwolnić, gdzie hamować. Umiem przekonać też Sonię, że zabawa ze mną to nie byle jaka przygoda. Póki co wychodzę z tego cały, gorzej z Sonią, która zna już subtelny dotyk moich ząbków :-)
Miniony weekend zaliczam do najlepszych ( chyba nie tylko ja bo podobno to jakiś Święty był. Widziałem nawet zdjęcia braciaków - w takiej niecodziennej odsłonie. WOW! Chłopaki wymiatają!) W powietrzu unosiło się tyle smaków, tyle zapachów. Byłem oszalały z radości. Nawet godziny lulania , papusiania i wstawania trochę mi się pokręciły. No cóż jestem jeszcze delikatnie za młody, aby znać się na zegarku.
Pozdrawiam Was wszystkich bardzo gorąco,
Zdjątka się zgrywają, będą niebawem.
NADIR N.K.
Najprawdziwsze Ahoj!
Sprawy mają się już dobrze. Niestety muszę przyznać, że miniony weekend i końcówka ubiegłego tygodnia przyniosły ze sobą wiele smutku, ale od początku. Moim generalnym zajęciem od ostatniego listu jest zdecydowanie zabawa, jedzenie oraz jak mówi Ania: uchwytny "gołym okiem"! wzrost masy i długości mojego ciała (nie zapominajmy mega przystojnego , cudownego i jedynego w swoim rodzaju ciała - sorry moi kochani bracia, ale to prawda - zobaczycie zdjęcia zzieleniejecie z zazdrości :d ). Jestem już duży, mądry i niesamowicie towarzyski. Mizianki, utulanki i całuski to moja codzienność. Ania obskakuje najbardziej. Jest też zdecydowanie najsłodsza :), dlatego dopadam ją z największą ochotą i zdecydowanie najczęściej. Jak tylko wróci z pracy nie odstępuje jej na krok. Nawet jak stuka nieustannie w tę swoją klawiaturę laptopa. A przyznaje, że ma zacięcie, bo czasem już świta a ja jeszcze słyszę "klik, klik, klik" - z częstotliwością przekraczającą ludzkie i psie pojęcie
Pozdrawiam Kochani,
W szczególności kochaną rodzinkę z Krakowa,
braciaków i siostry
oraz cały klan Kollapsarów - jesteśmy The Best of The Best (Champions League)
Buziaki
NADIR Szczęśliwiec ( oraz Przystojniak i młody Intelektualista)
Heloł!
No cóż mianem monotonii mojego życia bym nie skwitował. Każdy dzień zdaje się być coraz piękniejszy. I nie mówię tu o pogodzie, bo ta z kolei płata figle (które uwielbiam, ale nie w takim wydaniu!). Wilgoć nie sprzyja mojemu niskiemu zawieszeniu. Właściwie chciałem napisać: rosnę, ale to też już nie do końca prawda. Lepsze słowo to: urosłem. I to jak. Ania ze zdumieniem ogląda moje zdjęcia z dnia przyjazdu. Niewiele przypominam tamtego NADIRA. Jedynie loczki na uszach i zawadiackie spojrzenie zdradzają, że to byłem ja (o niespotykanej wręcz urodzie nie wspomnę - to tylko suchy fakt). Teraz jestem duży, długi a moja sierść nabiera siły rudości. Psocić uwielbiam nadal. Dzięki spacerom poznaję nowe tereny i rozmawiam z innymi pieskami. Sonia to praktycznie moja bratnia dusza. Wszystko robimy razem. Jemy, śpimy, bawimy się, brykamy po dworku. Jest moją przyjaciółką i przewodnikiem zarazem. Chociaż i ona mi coś zawdzięcza. Dzięki mojej obecności nie płacze już kiedy Państwo wychodzą z domku. Rzadko się zdarza, że jesteśmy sami, ale kiedy już do tego dochodzi jestem tu, by miała we mnie oparcie i nie była smutna. I wiecie co DZIAŁA. Czuję się potrzebny i bardzo kochany. Nie wyobrażam sobie, że może być lepiej. Ewentualnie mógłbym mieć nieco dłuższe łapki, które ułatwiłby szybkie bieganie. Niestety za nic w świecie na otwartej przestrzeni nie mogę dogonić Soni. W domu to ja żądzę, a na spacerku - musze ze smutkiem i niedowierzaniem stwierdzić, że nie mam szans ;(
Ostatnio Ania z Łukaszem stwierdzili, że jestem wręcz idealny pod każdym względem. No cóż...trudno im zaprzeczyć. Skromność nie jest w moim stylu:) Co dalej za tym idzie. Postanowili, że wielki świat musi mnie zobaczyć. Póki co w ramach oswojenia zostałem zabrany na XXI Międzynarodową Wystawę Psów Rasowych!!! Ale jaja!!! Co tam się działo to przechodzi moje zdolności pojmowania… Ileż wspaniałych "ludzi" poznałem. Jamniczków, takich jak ja - długowłosych standardów było tylko 9. To niewiele w porównaniu do pozostałych ras. Ale na następnej wystawie dołączę do nich ja - rasowy the beściak - Kollapsar. Podobno teraz byłem jeszcze za mały na prawdziwą rywalizację. Rozumiem. Jeszcze dużo muszę się nauczyć i do końca ukształtować to i tamto. Przyswajanie wiedzy rozpocząłem tuż po wystawie - nauka chodzenia, prezencja, grzeczność (w sumie to mam wrodzone) i takie tam wystawowe niezbędności. Podobno już czas i muszę ćwiczyć te i inne sprawy i zachowania. Nawet mi się podoba. Chyba najbardziej to, że liczba otrzymywanych przysmaków na dzień drastycznie wzrosła ;)
Wypatrujcie kolejnych relacji - może być tylko ciekawiej.
Tymczasem najsłodsze uściski pod adresem mojej kochanej, krakowskiej rodzinki.
Cieszę się, że siostry i braciaki znaleźli super domki.
NASIM, NURI - na Was też ktoś, gdzieś tam czeka. Ktoś z wielkim sercem, które pomieści ogrom Waszej cudownej miłości.
Utulam,
NADIR N.K. (Cała słodycz świata zamknięta na czterech łapkach)
Ależ FINAŁ!!!
Kochani jestem zaszczycony nosząc przydomek Kollapsar. Obserwuje z zapartym tchem losy swoich braci i sióstr. Jestem przeszczęśliwy, że wszyscy z nas znaleźli nowe domki i wspaniałe rodziny. Pozdrawiam Was wszystkich bardzo gorąco. Szczególne wyrazy miłości kieruję do krakowskiego domu, gdzie nadal mieszka część mojego serca.
Jestem już właściwie dużym chłopcem. Straszna ze mnie zadziora, gdzie się nie ruszę ustawiam wszystko po mojemu. Nowi znajomi z zasady stają się już po pierwszym spotkaniu podporządkowani. Ze mną nie ma to tamto, czyli tak ma być i koniec. Zwiedzanie nowych terenów to moje główne zajęcie. W samochodzie jestem bardzo grzeczny , baaaa nawet lubię od czasu do czasu poczuć wiatr we włosach. W związku z tym jestem często gdzieś zabierany. Musze przyznać, że łatwo odnajduję się w każdej, nowej sytuacji. Jestem opanowany i nie sieje paniki. Uwielbiam kontakt z pieskami i z ludźmi. To zdecydowanie moja domena. Ostatnio odkryłem w sobie nowy żywioł - wodę. Do niedawna zdawało mi się że służy wyłącznie do gaszenia pragnienia. Ależ w głębokiej nieświadomości tkwiłem! Ciepło ostatnich dni ujawniło mi nową tajemnice. Zabrany na pierwsze wakacje do domku letniego posmakowałem prawdziwej przygody. Wysoka temperatura pozwoliła na napełnienie basenu - takiej dużej miski do picia. Patrzyłem z zapartym tchem jak wspaniale basen napełnia się wodą i starałem się szybko policzyć na ile lat pragnienia wystraszy. Potem jednak na powierzchni powstały takie ruchome pagórki. Strasznie mnie to zdenerwowało, że tak sobie chodzą po wodzie i postanowiłem je złapać. Na początku spróbowałem capnąć je pyszczkiem, jednak cwaniaki uciekały mi między zębami. Następnie zaatakowałem łapą - góra dół, góra dół i NIC. Znów zdołały uciec. No tak być nie może! Rzuciłem się zatem na nie całym ciałem...ależ to było wspaniałe. Okazało się, że ja też umiem chodzić po wodzie. Podobno umiem nawet nurkować. Tak mi się spodobało, że nikt nie mógł mnie namówić do odwrotu ;) Po lekkim osuszeniu na słoneczku, oddawałem się bez reszty przyjemności pływania. I tak całyyy dzień ;) Już nie mogę się doczekać kolejnej wizyty.
Trzymajcie się ziomki!
Pozdrawiam Wszystkich gorąco!
Niebawem kolejne relacje z moich wypraw.
Papa
N.N.K
PS Załączam tylko dwie fotki. Resztę podeślę niebawem.
TO JUŻ LATO!!!
słonecznie serca biją i wakacyjna miłość… TAK miłość do pływania. Mój nieodparty urok sprawił, że jeszcze przed 6 - miesięcznymi urodzinami zostałem obdarowany MOIM WŁASNYM BASENEM. I to nie byle jakim. W moim drugim co do kolejności ulubionym kolorze - zielonym ( dla niewtajemniczonych najukochańszym jest niebieski). Pierwsze kroki pływackie już opisywałem. Teraz czas na eksplozje radości płynącej z ~~~~~~~~ p ł y w a n i a …. Ciężko to ubrać w słowa, zatem załączam film no i zdjęcia mówiące same za siebie….
Buziaki
N.N.K.
Filmik znajduje się w katalogu Jamniki Filmiki (dopisek KL)
Witam serdecznie,
jestem w szoku! Perfekcyjne opracowanie załączonej tabeli wzmocniło tylko pełnie podziwu Pana osoby.
Gorąco dziękuję. Przyda się niewątpliwie w zrozumieniu i w planowaniu wystaw. Wychodzi na to, że sierpień to miesiąc który upłynie na doszlifowaniu umiejętności NADIRA.
Pozdrawiam,
Ania
Witam,
właśnie dobiegają końca moje pierwsze, fantastycznie ciepłe wakacje. Czuję się wyśmienicie. Jestem już bardzo duży. Ważę 9,6 kg! Doświadczyłem dużo wspaniałych rzeczy przez te ostatnie dwa miesiące. Odkryłem rzeczy, które kocham, ale też te których definitywnie nie lubię. Zwiedziłem kilka ciekawych miejsc i poznałem wielu wspaniałych przyjaciół. Jedno wiem - kocham pływać, grać w piłkę i mocno się przytulać! :-) Najbardziej jednak kocham te chwile, kiedy wywołuje uśmiech w moim domu. Ma to miejsce każdego dnia…
Postanowiłem, że taka właśnie będzie moja rola…
Poniżej załączam moje świeżutkie zdjęcia, na których wyraźnie widać że jestem wypoczęty, wygłaskany, wyczesany i ….. kochany :-)
Pozdrawiam serdecznie moich braci i siostry, mamusię, babcię i część mojego krakowskiego serduszka :-) :-) :-)
Papa
Panie Krzysztofie,,
Dziękuję serdecznie. To niezwykle miły gest. Aby się odwdzięczyć podsyłam najnowsze zdjęcie naszego kochanego NADIRA. Wielu wspaniałych kompanów było już członkiem naszej rodziny. Proszę mnie źle nie zrozumieć. Nie umniejszam cudowności pozostałych czworonogów, ale NADIR jest niespotykany. Mała kochana przylepka ze swoim fantastycznym charakterem i żywiołowością. Pozdrawiamy serdecznie,
Ania i Łukasz
Witam,
Serdecznie dziękuję za cudowne życzenia!!! Tak się składa że czuję się wspaniale. 18 stycznia 2014 godz. 10:16...9,8kg :) Jestem zdrowy piękny oraz najważniejsze- szczęśliwy! !! Kocham to jaki jestem, gdzie jestem i z kim jestem. Dziękuję, że dostałem od Was tę szansę, aby tu być. Dziękuję, że tyle uwagi i ciepła włożyliście w to abym wyrósł na takiego słodkiego przytulaśnego urwisa. Ściskam gorąco i załączam zdjęcia z mojej pierwszej urodzinowej imprezki ;*
Ahoj!,
Właśnie ukończyłem mój podwieczorek i jakoś tak naszła mnie ochota na drobny list. Cieplutki kurczaczek w moim brzuszku stanowi poważną przeciwwagę do tego, co zastałem dziś na dworku. Jesienna aura zagościła już na stałe. Wszystko jest takie smutne i szare. Nawet drzewa nie wytrzymują takiej pogody i z rozpaczy pogubiły wszystkie liście. Na zdjęciach będzie widać o czym mówię. Na rozweselenie otrzymałem niedawno nowe posłanko - puszyste i cieplutkie. Poprzednie tak chyba przez nieuwagę "lekko" naruszyłem. Niestety nie dało się w nim już spać, gdyż z każdej strony coś wystawało, a to gąbka, a to poszarpana poszewka...Zapobiegawczo zostałem pouczony, że aktualne łóżeczko nie może tak skończyć. W sumie sam nie wiem jak to się stało? To było bardziej prze nieuwagę niż z premedytacją. Tak jak pisałem, jesienna aura daje o sobie znać na każdym kroku... Ściskam gorąco i przesyłam ciepłe promyczki słoneczka ;)
N.N.K.
Ciężko to zatytułować ...
Panie Krzysztofie,
Siedzimy sobie właśnie w ten leniwy poniedziałek skacząc po stronach internetowych i tak jakoś nas natchnęło na odwidzenie kollapsar.com.pl w celu odbycia małej podróży sentymentalnej.
Pierwsze, co rzuca się w oczy to dodana zakładka Dziecko i pies. Jakże cudowna i śliczna dziewczynka i wesołe stadko kochanych rudzielców. Oglądamy filmiki – serduszko mięknie od tej maleńkiej miłości. Gratulujemy Pani Karolinie i Panu Pawłowi oraz szczęśliwym Dziadkom.
Kolejna decyzja – zobaczymy, co nowego w aktualnościach… Niestety czekał tu na nas szok i niedowierzanie. Przed chwilą spuchnięte od radości serce na chwile się zatrzymało i chyba trochę pękło. NASIM odszedł – chyba nie można sobie wyobrazić nieszczęścia, które muszą czuć właściciele. Taka strata pozostawia straszną pustkę. To okrutne. Tak strasznie nam przykro :-(, zwłaszcza że pamiętamy dokładnie tego kochanego malucha. To naprawdę niewyobrażalne… :-(
Brak mi słów..:-(
Panie Krzysztofie,
załączam najświeższe zdjęcia NADIRA prawie wiernie oddające jego piękno – zewnętrzne i to, które tkwi w jego spojrzeniu…
Pozdrawiamy serdecznie całą rodzinę,
Ania i Łukasz
Jeżeli mile spędziliście Państwo czas, oglądając świat widziany oczami szczeniąt – jamników długowłosych standardowych, wzruszali i śmiali oglądając na zdjęciach małe jamniki, proszę wejść do katalogu Linki i zagłosować. Dzięki temu Inni będą mieli większą szansę odnalezienia strony jamników Kollapsar FCI i dołączenia do nas.
Kliknij zdjęcie jeszcze raz, aby zobaczyć duże zdjęcia.