Szczenięta '13
I TYDZIEŃ


Co za dzień, co za dzień. Miałyśmy cichutko, spokojnie a tu nagle świat stanął na głowie i przyszłyśmy na niego. Bardziej od mamusi porodem przejmowała się nasza babcia EVEE. Dokonywała cudów żeby przy nim być. Była jak w amoku, najchętniej to by za mamusię nas urodziła. Podobno u ludzi też tak jest, matka lub teściowa zawsze lepiej zrobią, wiedzą itp. itd. (z babciami czasem jest podobnie ale najczęściej doświadczenie życiowe poprawia im wzrok.) Ale chyba takiej determinacji jak nasza babcia EVEE to mamy i teściowe nie mają, nie ma ludzkiej możliwości. Kiedy już się wszystkie urodziłyśmy, koniecznie chciała nas zobaczyć i z nami być. Pan nie mógł sobie z nią poradzić i nic nie było w stanie jej zatrzymać, nawet zmyślna wysoka konstrukcja zaklinowana dwoma cegłami. Pan do tej pory zachodzi w głowę, jak ona to pokonała. Tylko ostatnia linia obrony, bramka, okazała się skuteczna, ale przecież nie przed zawodzeniem. Pan postanowił spróbować i pozwolić babci zbliżyć się do kojca. No i mamusia, skądinąd spolegliwa, z brzuszka słyszałyśmy, zaprotestowała. Dość gwałtownie, stanowczo i zdecydowanie, oczywiście nawet nie dotykając babci. Babcia wyluzowała a Pan jej wytłumaczył jakie są reguły gry, czyli co wolno a czego nie i już po chwili nawet nie musiał jej pilnować, uspokoiła się, totalny luzik, a jak czasem się zapomni to Pan upomni i ona słucha. Ani mamusia, ani my, nie czujemy się zagrożone – babcia nas pilnuje. Mamusia nie za bardzo chciała jeść ale za to my jemy na całego i na okrągło. Jesteśmy grzeczne nawet nie zapiszczymy, no może pomruczymy z zadowolenia. No cóż mamy wszystko, mamusię, ciepełko i papusianko.
1 dzień - sobota
Babcie są niezastąpione, (mamy i teściowe zresztą też) i jednocześnie najczęściej niedoceniane. A jakiż to potencjał w nich drzemie. Pewien serialowy polityk go nawet docenił i chciał wykorzystać. Babcia już na zupełnym luzie, jest nami bardzo zainteresowana i najczęściej w pobliżu. A i mamusia już spokojniej do wszystkiego podchodzi. Nawet pozwoliła babci nas polizać. Mamusia wykorzystuje każdą sekundę na sen. Śpi bardzo czujnie z otwartymi oczami. A my, my jemy i rośniemy w oczach, jak nas Pan poważył to stwierdził że przybieramy wszystkie i prawidłowo i tak jak mamusia i jej rodzeństwo w tym czasie. Ma nawet więcej mleczka niż miała babcia w tym czasie. Mamusia nie chciała jeść, Pan znów kombinował ale nic to nie dawało, więc sięgną po wypróbowaną tajną broń, dosmaczył karmę i mamusia 2 miski jedną po drugiej zjadła. Nadal jesteśmy bardzo grzeczne i nie płaczemy, nic a nic.
2 dzień - niedziela
Robimy olbrzymie postępy, głównie wagowe. Mamusia zresztą też robi postępy, wpadła z wizytą do dużego pokoju, nie mogła się oprzeć i jak Pan wrócił ze spaceru z babcią zostawiła nas i poszła sprawdzić czy dla niej tez jest tradycyjny gryzaczek (smakołyk). Chętnie, zachęcona tylko słownie poszła z Panem i babcią na spacerek i to dłuższy niż tylko przed budynek. Babcia szanuje eksterytorialność kojca a mamusia w rewanżu pozwala nas polizać i nawet nie podnosi głowy jak babcia ją tam wsadza. Panu z kolei zapewniamy dużo ruchu, co prawda nie na świeżym powietrzu, ale zawsze. Jak chce pooglądać TV to ogląda nas w Internecie ( jak chodzi, bo dziś się coś rano wściekał) a jak coś tam klepie w komputerze to ogląda nas w TV. Jak się nic nie dzieje to ma luz ale…. przecież my nie potrafimy usiedzieć na miejscu, no chyba że akurat jemy lub udajemy że jemy a śpimy. Wtedy Pan idzie nas przenieść na jedna stronę żeby nas mamusia niechcący nie przygniotła. Mamusia jest bardzo ostrożna i delikatna ale przez to nie może się położyć jak jesteśmy tu i tam. A tak w ogóle to Pan jak patrzył na mamusię przy jedzeniu to mówił o jakiś strasznych zwierzętach wilkach, koniach i kopytach. No i że konia to by przy niej nie zostawił, zresztą przy nas również, ciekawe o co mu chodzi. My tak ciągle mówimy Pan to, Pan tamto ale przecież rola zwłaszcza Pani jest nie do przecenienia, tak że pod pojęciem Pan kryje się również Pani. W tej chwili opieka nad nami trwa tylko 24 godziny na dobę. Przecież sam by nas nie uciągnął, no może, ale nie za długo bo podczas snu zachodzą skomplikowane procesy biochemiczne oczyszczające mózg, jak ich zabraknie mózg się wyłącza i to nie w przenośni. Pan i tak pyta czy ma ktoś zapałki.
3 dzień - poniedziałek
Dziś dzień babci, dałybyśmy babci kosteczkę ze wstążeczką ale jeszcze byśmy do niej nie dopełzły. Jeszcze nie widziałyśmy naszej babci ale wiemy że jest najlepsza na świecie. Ktoś podobno powiedział że czas jest pojęciem względnym, coś w tym jest bo Pan mówił że teraz to czas ma dla niego inny wymiar, co On znowu wymyślił. Z naszym czasem jest wszystko w porządku i nie zmienia wymiarów, płynie równym strumieniem, głównie mleczka. Praca wre nikt się nie oszczędza i nie obija. Pracujemy zespołowo na jedną zmianę (jemy wszystkie na raz) lub ruchu brygadowym, część wypoczywa inni ciężko pracują jedząc. Mamusia też robi postępy, wychodzi z kojca staje się radosna, nie żeby była nieszczęśliwa ale jest chronicznie przemęczona i niewyspana no i trochę przegrzana. Nie ma się jak wychłodzić bo w kojcu non stop 26 stopni bez podgrzewania. Jak zasypia, to natychmiast, snem kamiennym ale słuch ma wyczulony. Na spacerki z babcią to nawet jej nie trzeba wołać zostawia nas bo wie że jesteśmy bezpieczne. Z babcią stosunki są idealne, ale one są ze sobą bardzo zżyte. Babcia nie wchodząc do kojca wylizuje nam brzuszki a mamusia nic nie mówi. Państwo się cieszą bo będziemy jeszcze bardziej zadbane. Tak w ogóle panuje pełne zaufanie i szacunek. Mamusia leci do Pana do pokoju widząc że babcia jest przy kojcu. Babcia z kolei nie próbuje nawet głowy wsadzić do kojca jak mamusi nie ma. Pan jest zachwycony i mówi że takich zasad, szacunku i zaufania to nawet u ludzi często próżno szukać. Mamusia sobie świetnie radzi ale ponieważ jest nas ósemka, Pan od czasu do czasu podaje nas po kolei mamusi jak na tacy do wylizania brzuszków. Bo wylizany brzuszek to dla nas być albo nie być. Mamusia zrobiła jeszcze jeden postęp, wyszła sama z Panem na polko a babcia została przy kojcu. Pan jest szczęśliwy i dumny z nas, mamusi i babci. O dziwo Pan nie narzekał na Internet, widać odpowiednie listy miłosne działają nawet na znanych dostawców TV i Internetu. Co prawda dostawca zarzekał się że wszystko było i jest ok. ale ciekawe dlaczego przedtem nie działało a teraz działa? przynajmniej na razie Jest też zadowolony bo po udostępnieniu linku do kamery, jednocześnie oglądało nas kilkadziesiąt osób, jak ta kamera to wytrzymała ?! ciekawe co będzie jak wejdzie kilkaset ?!
4 dzień - wtorek
Od kilku dni gratulacje płyną strumieniem, nie, nie, rzeką, jak nasze mleczko od mamusi. Pan ma trochę zaległości w odpisywaniu ale bije się w pierś że odpisze, bo jak nie to sam siebie wystrzela po łapach. He, he ciekawe jak On to zrobi i czy będzie dla siebie delikatny. Wszystkie są miłe i piękne, a niektóre jeszcze milsze i jeszcze piękniejsze, słowem rzeka miodu. Pan dba o mamusię, jak widać że jej gorąco to wyciąga ją z kojca żeby się ochłodziła w dużym pokoju. Widzi nas i słyszy w TV, ale nie wołamy jej tylko pomrukujemy przez sen. Zapomniałyśmy napisać że wczoraj był sądny dzień od bardzo wczesnego rana za oknami niósł się jeden wielki huk. To desperaci próbujący wykuć spod lodu swoje samochody narobili takiego huku. Ci ludzie mieli wspólne imię, Syzyf. Babcia i mamusia też w kość dostały nie mogły utrzymać się na nogach, nawet napęd na 4 łapy nic nie dawał, mamusia na nierównościach po prostu zjeżdżała a matka ziemia przyciągała Pana co rusz i nawet raz jej się udało.
Dajemy z siebie wszystko, nie, coś pokręciłyśmy ze słowem dajemy, powinno być doimy wszystko. Wyrabiamy 200 % normy, stachanowcy przy nas wypadają blado. A mamusia to już bije rekordy, człowiek by tyle nie zjadł, no może dog, ten co to mu śniadanie w wiaderku zanoszą. Właściwie to mogła by jeść na okrągło ale dba o linie dlatego je co 2 – 3 godziny, a tym co ma w misce wszystkie byśmy się najadły i jeszcze zostałoby dla babci. No to teraz w niektórych domach nowy serial leci, taka Dynastia na okrągło z nami w roli głównej tyle ze nie w TV tylko w Internecie. No właściwie babcia jest, mama jest, dzieci są, prawdziwa Jamnastia. Kto wie może wśród naszych dynastycznych przodków znalazłby się jakiś Blake tylko czy Carrington ? Mamusia robi coraz większe postępy, wychodzi do apartamentu, ich wspólnego z babcią i z boku cichaczem obserwuje nas i słucha.
6 dzień - czwartek
Coś niesamowitego nasz ojciec a mąż mamusi, FLAVIO z Kasztanowej Chatki, przysłał piękny romantyczny list.
Hej moja Piękna !!!
Twój przemiły Pan zrobił mi niesamowitą frajdę . Przez kamerkę mogę cię dalej oglądać i wspominać wspaniałe chwile naszych spotkań . I oczywiście 8 tego pięknych owoców !!!
Takie oglądanie jest lepsze niż spacerek, niż zabawa z kumplem ….Lepsze nawet niż pełna miseczka ! Tak sobie oglądałem, aż tu nagle ciemno ! Czekam, aż znowu będzie obraz …
Kumpla Poldka zawołałem, żeby też pooglądał , ale wyszłaś z kojca i zostały tylko maluchy . Lecz szybciutko wróciłaś i znów mogliśmy cię widzieć . Poldkowi bardzo wpadłaś w oko ( to przecież miniatura – „nie dla psa kiełbasa…..”). Uściskał mi prawą przednią za taką piękną trzódkę i ich mamusię za mnie wydaną.
I patrzymy, patrzymy, patrzymy……
Pozdrawiam
Baaaardzo dumny tatuś
FLAVIO oraz kumpel Poldek
Mamusia i babcia się bardzo ucieszyła, ciekawe czy chłopaki jakiejś pępkówki nie chlapnęli, ale po zdjęciach nie widać. Teraz dzięki kamerze nasz ojciec ogląda nas na monitorze.
Pewne rzeczy wracają do normy. Mamusia nadal cieszy się przywilejami matki karmiącej ale część zasad funkcjonuje już jak dawniej. Rzeka gratulacji i podziwu dla nas i naszej ilość nie wysycha, przeciwnie, przecież obok Internetu istnieją telefony i bezpośrednie spotkania na spacerkach na które teraz wychodzimy nawet co 2 godz. Pan dba o sprawność fizyczną mamusi ku radości naszej i naszych brzuszków, a tak w ogóle cieszy się że powoli odzyskuje swojego dzieciucha. Mamusia jest spokojna, zadbana i czuje się bezpiecznie, no to i my czujemy to samo, dlatego nie płaczemy, jesteśmy grzeczne, nawet jak mamusi nie ma przy nas. Powoli zaczynamy być nie do ogarnięcia, jesteśmy większe silniejsze i szybsze jak mamusia wraca do kojca, rzucamy się na nią na zasadzie kto pierwszy ten lepszy, no i Pan ma problem, bo mamusia nie może się położyć a póki siedzi nie wszystkie jemy. Jak mamusia z babcią idą na spacerek to niema ich czasem dość długo, okazało się że wpadają towarzysko do naszych lekarek weterynarii w gabinecie CZTRY ŁAPY, oczywiście w Krakowie. Znają się tam jak łyse konie bo mamusia tam chodzi, babcia a nasza prababcia była jedną z pierwszych pacjentek. Pan miał niezły ubaw z relacji jednej z lekarek jak to oglądały nas w kojcu przez 2 godziny. Trochę miały pecha bo akurat my spałyśmy a mamusia się udzielała towarzysko i nagle mamusia przyszła do nas. Padło hasło, akcja, któryś pies… zaczęło się larum, a opiekunowie pacjentów byli zdezorientowani, nie wiedzieli co się dzieje, zupełnie jakby kogoś z napadu przywieźli w ciężkim stanie, a to tylko my tam byliśmy i mamusia i szykowałyśmy się do kolejnego posiłku.
5 dzień - środa
Ogląda nas maasa ludzi no i jak widać nie tylko ludzi. Jakoś nas to nie dziwi bo to przecież niecodzienna i pewnie niepowtarzalna okazja która nie będzie trwała wiecznie. W końcu dorośniemy a Pan znajdzie nam domki u nowych opiekunów, najlepszych z najlepszych, jak zawsze, tak jak naszym wujkom i ciociom. My i Państwo zyskamy nowe Rodziny. Niektórzy oglądają nas niemal non stop, jak śpimy, jemy, jak mamusia o nas dba. Babcia też wpada żeby nas powąchać i polizać, czasem jednocześnie z mamusią, ale do kojca nie wchodzi, no czasem, przednimi łapkami jak jesteśmy głęboko. Świetnie się dogadują, ale w innych okolicznościach byłoby to niemożliwe bo mamusie pilnie strzegą swoich dzieci i dopiero po dłuższym czasie przedstawiają swoje dzieci reszcie stada, znaczy rodzinie. Teraz to najczęściej śpimy i to same, bo mamusia udziela się towarzysko a jak sama nie wychodzi to Pan wpada i ja zawsze gdzieś wyciągnie. No niech się rozerwie bo w kojcu gorąco normalnie 26 ale czasem 27 – 28 stopni, dla nas dobrze ale mamusia zipie. Mamusia zapewnia Panu teraz bardzo dużo ruchu, przedtem tylko w domu a teraz również na świeżym powietrzu. Jemy ile wlezie, Pan powiedział że z torbami pójdzie i będzie musiał samochód zmienić żeby to wszystko przywieść. Zaraz, zaraz, chyba nie będzie musiał, bo przecież karmę dostaje do domu. Nasz dostawca karmy jak się dowiedział o porodzie to tira zamówił. Generalnie to jemy, śpimy i rośniemy, nabieramy sił bo jak oczka otworzymy….. to się będzie działo, prawdziwa uczta.
7 dzień - piątek
Dziś są nasze urodziny, była kiedyś taka piosenka, ale tam było chyba słowo twoje, mamusia nam mówiła. Ale jesteśmy stare, 7 razy starsze niż w dniu urodzin. Z tej okazji dostałyśmy prezenty, ale o tym jutro. Na nasze urodziny przyjechała Karolinka z Pawłem. Jak mamusia z babcią poszły na spacer to Paweł nas wymiział. Miał nas tylko dla siebie, no i mamusia nie była zazdrosna.. Ale była radość. Mamy aż tydzień, ale to tylko tydzień, dlatego Pan jeszcze nic nie może o nas powiedzieć. Jedno jest pewne, niektóre z nas są sprytniejsze od innych, jest jeden zaradny cwaniaczek, no i jak to niektórzy oglądający mówią ktoś ma silne parcie na szkło. No może będzie miał(a) szczęście i trafi do znanego celebryty. Pod tym względem to my tez nie możemy narzekać, wszystkie szczenięta w naszym wieku są anonimowe i mało, kto o nich wie, a my jesteśmy znane z tego, że jesteśmy znane, czyli kim jesteśmy? Współpraca mamusi i babci kwitnie ku radości naszych brzuszków. Nadal jesteśmy bardzo grzeczne, nie płaczemy, zachowujemy się zupełnie jakby nas nie było. Mamusia spędza z nami w kojcu trochę mniej czasu, po dłuższym czasie jest jej tam za gorąco, a nawet jak śpi to czujniej. W dużym pokoju potrafi zasnąć jak kamień. Pan ma ubaw bo mamusia ma otwarte oczy, mruga i w ogóle nie widać że śpi, tylko no właśnie - chrapie, jest po prostu zmęczona.