Szczenięta '13
IV TYDZIEŃ


Tydzień zaczęliśmy od wypędzania robaczków. Musiałyśmy trochę poczekać bo nasze lekarki postanowiły najpierw załatwić robaczki mamusi. Pan był gotowy do akcji od 2 dni a wypełnione strzykawki czekały. Akcja przebiegła sprawnie i o dziwo nic a nic nie wyplułyśmy. Smaczne to to może nie było, ale za to jaki kolorek. Oczywiście zgodnie z oczekiwaniami ani mamusia ani my nie miałyśmy nawet jednego robaczka, bo mamusia na wszelki wypadek była odrobaczana we właściwym czasie, przed naszym urodzeniem.
W kojcu nie jest już tak spokojnie, no chyba że śpimy. Słychać powarkiwanie a nawet szczekanie, ot takie tam dziecięce. Interesujemy się tym co jest w kojcu a szczególnie zabawkami. Jeszcze o nie, nie walczymy ale okazujemy niezadowolenie jak ktoś próbuje nam je podebrać. Zaczynamy się już ciągnąć wzajemnie za uszy. Dziś był nasz pierwszy posiłek inny niż mleczko mamusi. Nawet dobre było. Jeszcze nie mamy osobnych miseczek i Państwo nie do końca wiedza ile kto zjadł, ale pierwsze próby wypadły pomyślnie. Jeszcze nie wszystkie wiemy jakie są zasady i niektóre z nas ładują się łapkami do miski. Niestety kolejne próby z karmą były trochę mniej pomyślne, Pan sukcesu nie odtrąbił, ale w końcu nie od razu Kraków zbudowano.
Powoli zaczynają się lekcje czystości, czyli gdzie robimy a gdzie nie, trochę to potrwa zanim osiągniemy mistrzostwo, ale przecież droga do sukcesu bywa wyboista. Obok apartamentu babci i mamusi, jest podkład na którym jest zawsze zapach, wiecie czego, pozostałe powinny być czyste he he he. Ponieważ rośniemy i jemy na potęgę, nasza radosna twórczość rośnie razem z nami. Przybiera czasem wymyślną formę i mniej finezyjny zapach, Pan to uwielbia, zwłaszcza jak chwilę wcześniej zmienił podkłady. Niestety jak Państwo są w pracy to prezentacja tej twórczości musi poczekać. Na szczęście produkujemy się z reguły wcześnie rano i późnym wieczorem.
Państwo nie mogą się nas nachwalić jakie to niby jesteśmy grzeczne bo nie płaczemy. Ciekawe czy ludzkie dzieci są takie? i co robiliby rodzice ośmioraczków poza zażywaniem relanium i gryzieniem ściany? W dzień jeszcze dużo śpimy ale i zabawy odchodzą przednie. Nocą głównie cichutko śpimy a od czasu do czasu mamusia zabawia się w mleczarza. Powoli wszystko stabilizuje się czasowo czyli o określonych godzinach śpimy, bawimy się, jemy. Z kupeczkami a zwłaszcza siusianiem to już inna sprawa. Wszystkie z nas okazują emocje, ale niektóre zdecydowanie bardziej i jest to radość, nie jest to przypadkowe tylko świadome i powtarzalne. Zaczyna nas coraz bardziej ciekawić świat poza kojcem. Miałyśmy już okazję go poznać, ale wszystko co najlepsze jeszcze przed nami. Niektóre z nas próbuję sforsować ściany kojca, sukces jest blisko. Pan powiedział że jak tylko pierwszemu z nas się to uda, przebuduje kojec. Z jedzonkiem karmy coraz większe sukcesy, ale Panu to ciągle coś nie pasuje, musimy się bronić żeby nas nie utuczył.