Szczenięta '13
WYCIECZKI
Byłyśmy na kolejnych wycieczkach, na każdej mogłybyśmy być trochę dłużej, ale zawsze nam się cos przytrafia. Na drugiej nadchodząca burza. Na trzeciej było super, piękna słoneczko, ogromne przestrzenie tylko dla nas. Nawet nam się piękny suchy piasek trafił i zabawa była pyszna. Potem była jeszcze lepsza bo trafiłyśmy na górę piasku który był mokry. Po zabawie wyglądałyśmy jak oblepione. Zabawa pewnie trwałaby jeszcze długo ale okazało się że nam babcia gdzieś zginęła. Teren jest ogrodzony i nie taki znowu duży, ot tak jakieś 80 tysięcy metrów kwadratowych, a babci i tak udało się gdzieś zawieruszyć. No i niestety my trafiłyśmy do transportera i samochodu a Państwo na akcje poszukiwawczą. Oczywiście babcia się znalazła ale niestety wróciliśmy do domu.
Czwarta wycieczka zapadnie nam na jakiś czas w pamięci. Zawsze jak tylko Pan wyciąga transporter (nasza budka) wiemy co to oznacza i zaraz same się do niego ładujemy. Wycieczka przebiegała tradycyjnie, trochę biegania, zwiedzania zabawy. Mamusia dla uatrakcyjnienia wycieczki zabrała nas na zwiedzanie dalszego terenu. Pan widząc że trochę daleko idziemy zawołał mamusię i ona wróciła, ale my znalazłyśmy ciekawe miejsce. Jak Pan podszedł po nas bliżej zobaczył co tak atrakcyjnego było w tym miejscu i jak wyglądamy. Podobno kąpiele błotne są dobre, nie wiemy dlaczego, ale ludzie tak mówią. Oni też nie wiedzą ale przecież wszyscy tak mówią. Pan ruszył na ratunek którego tak naprawdę nie potrzebowałyśmy, ale grawitacja mu to uniemożliwiła. My jesteśmy małe, lekkie no i mamy 4 łapy. Pan nie dość że duży i ciężki to jeszcze ma tylko dwie nogi, a błotko było super. Pan doszedł do wniosku że łatwiej będzie nas zachęcić do wyjscia niż samemu po nas iść. Kiedy już wyszłyśmy byłyśmy chyba dwa razy cięższe, a po chwili pod wpływem pięknego słoneczka sierść na grzbiecie zaczęła nam siwieć i sztywnieć. Nie było rady musiałyśmy trafić pod prysznic i w ten sposób miałyśmy naszą pierwszą kąpiel w życiu. Tak naprawdę to nie wszystkie byłyśmy w błocie, NASIM gdzieś się z Panią zawieruszył i ominęła go frajda kąpieli. Po delikatnym osuszeniu ręcznikami trafiłyśmy do transportera i do domu. I znowu gdyby nie przygoda z błotem mogliśmy być znacznie dłużej.