jamnik długowłosy – Wizyty u NA’ILI NEFERTUM Kollapsar
Do tej pory to ja jeździłam z wizytami, a to do Krakowa, a to do naszego domku w niewysokich górach. Nie licząc masy lokalnych i dalszo lokalnych wizyt towarzyskich. Ale wreszcie mogłam przyjąć moich Państwa, babcię, mamusię i braci u siebie. Co to się działo, żaden papier ani ekran tego nie odda. Dawno temu to by powiedziano że wizyta przebiegła w przyjacielskiej atmosferze i wzajemnym zrozumieniu. Tak, tak przebiegała, jak wiatr pomiędzy pomieszczeniami i wzajemnym podgryzaniu, ale przecież w tym tkwi urok wizyty i wzajemnych kontaktów. Pogoda nam niezbyt sprzyjała dlatego więcej czasu spędzaliśmy w domu niż ogródku, ale tam też byłyśmy. Pawła na początku nie było i dobrze bo niezbyt by mu się podobało że zajamniczyłyśmy większość narożnika. Mnie oczywiście zdarza się tam leżeć, ale jestem jedna i malutka, a tu nagle leżało 5 jamników. Paweł okazał się wyrozumiały, prawdę powiedziawszy to i tak nie miał wyjścia. W trakcie wizyty wszystkie byłyśmy grzeczne, jak zawsze. Przy okazji pokazałam jak fruwam.
Niemal półtora tygodnia spędziłam w Krakowie, ale czas było wracać. Przed wyjazdem zajrzeliśmy jeszcze towarzysko na wystawę w Krakowie. Po przyjedzie do domu był szał radości Karolinka i Paweł, co więcej powiedzieć, wszystko w temacie. Tym razem pogoda nam dopisała więc korzystałyśmy z ogródka na całego. Generalnie całą wizytę można było podzielić na trzy części. Czas z NURIM, przyjazd gości po NURIEGO i czas po wyjeździe NURIEGO. Jednak najgorzej było po wyjeździe wszystkich, bardzo to odczułam, Karolinka nie mogła mnie uspokoić płakałam aż zasnęłam. Z żalu że nie ma mojego brata, mamusi, babci i Państwa przestałam jeść w tym i następnym dniu. Ale już jest w porządku odzyskałam apetyt i dzięki Karolince dobry humor.
Zdjęcia z wizyty NABILI ( od 103 zdjęcia) po wystawie o której więcej -> Szczenięta '13 » Jamnik NA’ILA » Dwunasta wspólna wystawa NA’ILI, NABILI i NURI Kollapsar