Jamnik NA'ILA
Siódma wystawa NA’ILI Kollapsar
Jamnik długowłosy NA’ILA – siódma wystawa.
Wreszcie jakaś wystawa, już myślałam, że zapomnieli, no tak, ale przecież przez zimę to nie było gdzie jeździć a poza tym po ostatniej to chyba nam wszystkim się trochę odechciało. Tym razem pojechaliśmy na wystawę międzynarodową w Katowicach. Co to się działo przed wystawą a nawet na niej. Ponieważ Pani nie było w Krakowie nasz dom stał się jakby punktem zbornym, do którego najpierw dotarła Pani, potem Pan i byliśmy już w komplecie wystawowym. Do Katowic dotarliśmy w miarę sprawnie i o dziwo nie było problemów z zaparkowaniem w okolicy spodka. W środku okazało się, że nasz ring jest na korytarzu, szerokim, co prawda, ale pomiędzy schodami, co istotnie ograniczyło przestrzeń życiową wystawców i ich pupili. Może nie było jak w beczce ze śledziami, ale… Przed sędziowaniem oczywiście pochodziłam po ringu i postałam na stoliczku. W trakcie oceny nie poszło mi najlepiej, nie bardzo chciałam współpracować z Karolinką i dostałam to, na co zasłużyłam, czyli ocenę bardzo dobrą, na szczęście opis mam bardzo ładny. Nie ma usprawiedliwienia, ale jak tu nie być rozkojarzonym jak po długim niewidzeniu spotkałam najpierw Panią, potem Pana a na korytarzu było tyle przechodzących obok piesków, małych dużych i ogromnych. Pan też nie miał szczęścia, przed rozpoczęciem oceny na ringu zdjęcia mógł robić z różnych miejsc później w zasadzie tylko stojąc naprzeciw wielkich okien, czyli pod światło słoneczne. Na początku lampa błyskowa trochę to niwelowała, ale potem baterie padły i zdjęcia też. Ale co tam, jak to Pan mówi koń ma cztery nogi i też się potknie, wystawa może i się nie udała, ale za to spotkanie rodzinne a i owszem. Po wystawie wróciliśmy do naszego domku a po obiadku wszyscy porozjeżdżali się, każdy tam skąd przyjechał.