Jamnik NA'ILA
Dziewiąta wystawa NA’ILI Kollapsar
Jamnik długowłosy NA’ILA – dziewiąta wystawa.
To była przypadkowa wystawa. Miało być zupełnie inaczej, Pan na tą wystawę w ramach współpracy zgłosił na wystawę w Częstochowie NABILĘ, ale już na drugi dzień po zgłoszeniu i opłaceniu okazało się, że Pani Krysia nie może pojechać i jak to Pan określił „gwałtem trza było psa podmienić” i podmienił, wypadło na mnie. W związku z wystawą przyjechałam w piątek z Karolinką, Hanią i Pawłem do Krakowa. Dzięki temu droga do Częstochowy była krótsza co nie znaczy przyjemna i bezproblemowa. Pan ostatnio jeździ tylko autostradami to i nogę ma ciężką. Droga na Olkusz pod tym względem jest trudna, bo najeżona radarami i policjantami. Kiedy już zjechaliśmy z tej drogi i byliśmy na ekspresowej, przynajmniej tak to coś się nazywa, Pan zobaczył jak poprzedzającemu nas pojazdowi radar zrobił pamiątkowe zdjęcie, a zaraz potem nam. Na wystawę przyjechaliśmy ok 9 i niemal od razu zaczęłam nawiązywać kontakty towarzyskie. Trochę pochodziłam po ringu, postałam ale generalnie to zwiedzałam cały stadion, podobno po to żeby upuścić zemnie nadmiar energii, niewiele to dało bo stadion był za mały a zostało jej jeszcze na kilka piesków. W trakcie oceny na ringu na początku trochę mi nie szło, ale szybko się pozbierałam i ładnie chodziłam a jeszcze ładniej stałam. A stać i chodzić musiałyśmy dłuuuugo, bo oprócz bardzo miłego sędziego była też Pani, która dopiero uczyła się tego „rzemiosła”. Na stoliczku też dłuuugo stałyśmy i to po dwa razy, a zębów to na pięciu ostatnich wystawach tyle się nie na pokazywałam, tyle że tym razem łącznie z migdałkami. Moją konkurentką była bardzo ładna dziewczyna, czarna i Karolince się też podobała a sędzia mówił, że ma bardzo ładną głowę. Mnie też w tej i innych materiach nic nie brakowało, bo dostałam bardzo ładny opis. Dostałam ocenę doskonałą, pierwszą lokatę i tytuły – Zwycięzca Młodzieży, Najlepszy Junior w Rasie i z czego najbardziej jestem dumna Zwycięstwo Rasy. Dostałam też piękny nietypowy złoty medal. Nietypowy bo z otworem o kształcie pieska. Mogliśmy zostać na finał i kto wie, może stanęłabym na podium, ale trzeba byłoby czekać do niego cztery godziny, potem jeszcze z godzinę no i droga, najpierw do nas, a potem Pan do Krakowa to by na wieczór zajechał.
Moje drugie zwycięstwo ( nie licząc dziecięco szczenięcych), ale pierwsze tak poważne dedykuję mojej babci EVEE, która nas ukształtowała, mamie SHA’RE, która nas wykarmiła i próbowała wychować, ojcu FLAVIO, dziadkowi BO oraz wszystkim moim siostrom, braciom, wujkom, ciociom i pradziadkom, wszystkich wymieniłam?!