Wszystkie wydarzenia opisane wyżej, niżej, w środku i po bokach, zdarzyły się naprawdę tylko, że ja ich nie widziałam, ale tyle się o tym nasłuchałam, że relację mogę zdać. To było wielkie wydarzenie dla całej Rodziny i nie tylko. Hania jest już na tyle duża, że czas było wygonić z niej diabełka, no coś w tym stylu, ale nie do końca się na tym znam. Zawierucha z tym związana trwała już od kilku dni. W tym dniu przed południem Hania została pięknie ubrana, nie żeby w inne chodziła brzydko, tylko tym razem wszystko było inne i białe. Te przygotowania nie bardzo przypadły Jej do gustu, ale ponieważ nie trwały długo a Pan – dziadek wziął Ją w nosidełku na polko to i niezadowolenie nie było długie. Niestety od tego momentu wszystko odbywało się bez mojego udziału, bo wszyscy pojechali do kościoła. Kościółek był niewielki, ale zmieścił wszystkich gości i nie tylko. Hania była super, przez całą mszę, a że wszyscy w kościele, co jakiś czas śpiewali Jej kołysanki to sobie grzecznie spała. Obudziła się jeszcze przed zakończeniem mszy i bacznie wszystko obserwowała.
Żeby wszyscy goście mogli być bliżej i obserwować uroczystość ksiądz postanowił, że chrzest odbędzie się zaraz po mszy. Tuż przed ceremonią Hania dowiedziała się, że będzie miała nowych rodziców Ewelinę i Grzegorza, nie na stałe tylko takich dochodzących i będą się nazywali chrzestni. W trakcie ceremonii ksiądz umył Hanię, no może trochę po łebkach, dosłownie i w przenośni. Widocznie była czysta, bo poprzestał na główce, higiena to podstawa. Hania zamiast się rozpłakać, że ktoś ją polewa wodą obserwowała wszystko z zaciekawieniem. Widać nie często się to zdarza, bo ksiądz kilka razy chwalił Hanię do wszystkich, jaka to jest grzeczna. Ksiądz był fajny i wiekowy, ponieważ umiem liczyć, wyliczyłam, że ksiądz był 500 razy starszy od Hani, dobra jestem, no, to ile lat miał ksiądz?
Potem była impreza dla bliskich, bliższych i najbliższych, no właśnie a mnie tam nie było, ale obiecali mi to zrekompensować z dużą nawiązką. Czekam cierpliwie. Impreza ponoć była bardzo udana, Hania była znów bardzo grzeczna i była ośrodkiem zainteresowania wszystkich. Momentami była jak puchar przechodni, każdy chciał ją zobaczyć na najlepiej potrzymać na rękach. Nie wszystkim było to dane, ale obejrzeli ją wszyscy, oczywiście achów i ochów było, co niemiara. Coś nas łączy, bo tak samo było i jest ze mną, też same zachwyty.