Jamniki długowłose – w ósmym tygodniu życia
VIII tydzień.
W piątek byli goście, ale jacy, Pani i Pan sędzia. Przyszli nas poznać. Miło było tego posłuchać a Pan jak urósł. Nie tylko nas oglądali przed, za i pod ogonkiem, jakie mamy ładne uśmiechnięte mordeczki ale i buziaczki dostawałyśmy. A mamusia, co tu dużo mówić przywitała się jakby Ich znała całe życie i przez kilka dni nie widziała. Niezłą miałyśmy karuzelę, faaajnie było. Panu też było miło słyszeć jakie to jesteśmy przyjazne, otwarte, śliczne, zadbane, odżywione…… a Pan sędzia mówił że takich hodowli się nie spotyka, a niejedną widział. No pewnie, Państwo dbają o nas jak o największy skarb. A zwłaszcza o nasz rozwój społeczny i nazywają to socjalizacją. Jedzonka też nie żałują a w trakcie zabawy co rusz drogą powietrzną Państwo nas dostarczają do miseczek a i z rączki zawsze dostajemy. Tylko czasem Im rąk brakuje no bo kto by sobie na dłużej głowę zawracał jedzeniem skoro bracia i siostra czekają z zabawą. Mamusia też o nas dba i przychodzi nas karmić.
Miałyśmy a raczej Pan miał plany co do wolnych dni. Mieliśmy jechać na wycieczkę i na czystej trawce pobiegać, ale lało jak z cebra i nic z tego nie wyszło.
W domu mało co nas zaskoczy, nie reagujemy na nic, może chodzić pralka, czajnik, odkurzacz – a ten to potrafi ryczeć, ….., miski spadać i co tam jeszcze, worki foliowe głośno pękać, a my nic. Tylko jak mamusi się czaaasem zdarzy zaszczekać to natychmiast wszystkie głowy zadzieramy i patrzymy spokojnie co się dzieje.
Nasze zabawy są bardzo żywiołowe, a jak biegniemy to zając by się szybkości nie powstydził. Tak, tak, jest takie zwierze mamusia nam opowiadała. Państwo jednemu tylko się nie mogą nadziwić, jak to jest że nie płaczemy w nocy choć nie śpimy. Karolinka nie raz nas w nocy podglądała, bawimy się i walczymy zawzięcie ale po cichutku bo Państwo śpią i nie możemy Im przeszkadzać. Za to rano na wszelki wypadek przypominamy Im że pora na śniadanko, nasze potrzeby własne i zabawę, zabawę.
Co rusz odkrywamy nowe zabawy, a to sprawdzamy czy Pan dobrze przykleił tapety, no i tu mamy sukcesy. Pan nie był w stanie części z nich uratować ale nie wiedzieć czemu ciągle mówi NIEEE i zabiera nam zdobyczne kawałki. Listwy przy podłodze też są fajne i tu działamy zespołowo, każdy pracuje na własnym odcinku. Listwa jest tak długa że dla każdego wystarczy i jeszcze zostanie, ale Pan jest zachłanny znowu mówi NIEEE i nam ją zabiera, he he, do następnego razu. Ale najlepszy ubaw jest jak rozrywamy podkład, ten od siusiania, i wszystko fruwa. Pan znowu mówi NIEEE ale przecież oczu dokoła głowy nie ma a podkładów jest 4 na długości prawie 20 metrów więc jak bardzo chcemy to…., ale nie robimy tego zbyt często. W kojcu Pan go przykrył prześcieradełkiem bo chce żebyśmy jadły jedzonko a nie podkład.
Dziś SHIFU pojechał do nowego domku z Panem Leonem i Justynką. Smutno nam będzie bez niego ale będziemy wiedziały co u niego słychać. Wszystkie musimy przecież założyć własne rodziny. On był pierwszy i trafił do kochającej go i tak bardzo tęskniącej już za nim Rodziny. Żegnaj kochany SHIFU, dbaj o swoją nową Rodzinę, opiekuj się Nimi i pamiętaj co mamusia mówiła nam, a wcześniej ABANIE, APOPHISOWI, AMAUNET, ANUKET i AKUNOSH. -
No i nadszedł ten czas .