Skip Navigation
 
 

Jamnik SHA'RE

Piąta wystawa SHA’RE SEUSERENCE Kollapsar

jamnik długowłosy – piąta wystawa SHA’RE Kollapsar Moja piąta wystawa
I znów byłam na wystawie. Teraz w Zabrzu choć tak naprawdę w Świętochłowicach, a tak w ogóle to już tu byłam, szczenięciem będąc, no bo teraz to jestem przecież młodzież. Do wystawy tradycyjnie nie przygotowywaliśmy się bo Pan ostatnio był bardzo zajęty robił taki „mały” remont w chałupie. Fajnie było bo chociaż duża to nagle strasznie ciasno się zrobiło a my głównie przebywaliśmy na przedpokoju. Tak więc przygotowania do wystawy trwały głównie rano przed wyjazdem, dobrze chociaż że nie zapomnieli mnie zabrać.
Na wystawie było super, no i wreszcie było normalnie same jamniki na ringu. Najpierw króliki, miniatury i wreszcie jamniki długowłose standardowe Kiedy już nadszedł mój czas standardowo chodziłam a potem stałam ładnie na stoliczku. Sędzia był bardzo fajny, młody, bardzo wymagający i skrupulatny. Wyoglądał mnie na wszystkie strony i wytknął mi że mam za dużo tłuszczyku. Ja tam się nie obrażam bo starszą panią nie jestem a w moim wieku parę „gramów” tłuszczyku raz jest, raz znika, a pozbyć się go to żaden problem. Koniec końcem dostałam tradycyjnie ocenę doskonałą, i za tłuszczyk zajęłam zaszczytne drugie miejsce a BELLA była przedostatnia jak to parafrazując kawał o Breżniewie Pan powiedział he, he, he. Dostałam też mój drugi w życiu, i pierwszy srebrny medal. No cóż tak to z wystawami bywa, to tylko u Pawlaka „sąd sądem a sprawiedliwość musi być po naszej stronie”. Mnie tam wsio rybka, Małysz też nie zawsze był pierwszy a srebro to też szlachetny metal, Państwo też nie robili z tego problemu bo mają zdrowe podejście do wystaw i rywalizacji, a w nagrodę dostałam jeszcze więcej buziaczków. Pan powiedział że w ramach akcji dbałości o linię zabierze nam kluczyki od lodówki co to je sobie podorabiałyśmy a w ramach pozimowych działań naprawczych – szlaban na gary i da nam wycisk na spacerach, przy okazji sobie też he, he, he. Tradycyjnie na wystawie spotkaliśmy „starych” znajomych, niektórzy, niekoniecznie przyjechali ze swoimi jamnikami było fajnie, miło i sympatycznie. Dla mnie każda wystawa jest okazją do poznania nowych przyjaciół zbliżonej wielkości ale również oswajania się z prawdziwymi olbrzymami przed którymi czuję jeszcze respekt nie tak jak mamusia.
To kolejne zwycięstwo, jak poprzednie dedykuję mojej kochanej 11-nastce, oczywiście szczególnie AKUNOSH.

Więcej zdjęć i plików